wtorek, 25 czerwca 2013

Big Book Festival, czyli Taka piękna historia

Kochani,

w ostatnią sobotę mogłam cieszyć się ze spotkań, jakie zostały zorganizowane przez Big Book Festival :) I to nie w byle jakim miejscu a w samym Cafe Bristol na Krakowskim Przedmieściu.

Kiedy dotarłam juz na miejsce - a byłam tam około 12:40 - zdążyłam jeszcze na spotkanie pt: Wprowadzenie do życia w przedwojennej Polsce, które prowadzili Maja i Jan Łozińscy - autorzy takich książek jak "W przedwojennej Polsce: życie codzienne i niecodzienne", "W kurortach przedwojennej Polski" czy "Historia polskiego smaku". Bardzo barwnie opowiadali o codzienności Polaków z lat 20. i 30. oraz podpowiadali, gdzie jeszcze dziś można ewentualne zobaczyć choć skrawek tamtego życia. Siedząc na samym końcu niewiele udało mi się dosłyszeć, natomiast wydaje mi się że autorzy wspominali ulicę na warszawskim Żoliborzu a mianowicie ulicę Nigolewskiego, na której ma się mieścić budynek z 1928 roku ;) ale jak to mówią - kto późno przychodzi, ten sam sobie szkodzi ;) 


Później chwila przerwy i gdy zrobiło się trochę mniej tłoczno, bezczelnie usadziłam się przy najbliższym możliwym stoliku :) Zamówiłam pyszną kawę i deser w ramach festiwalowego szaleństwa, a wierzcie mi - wiem co mówię :) Było to bowiem latte macchiato z likierem pomarańczowym i czekoladą (po której lekko zaszumiało mi w głowie, bo kelnerki chyba nie pożałowały mi pysznego likieru ;) oraz pyszna piramidkowa babeczka z owocami :) 

Wiedziałam, że na prezentacji/ spotkaniu autorskim z prof. Anną Sieradzką ma się również pojawić Retro Chic Chick oraz Vintage Girl - i jak zapowiadały, tak zrobiły (co dla potwierdzenia mych słów widać na niektórych zdjęciach ;)





No cóż - co do samego spotkania ja byłam i jestem nadal bardzo zadowolona :) Oczywiście można mieć zastrzeżenia - że autorce nie można było zadać żadnych pytań, że klimatyzacja nie nadążała z chłodzeniem tak zmasowanej publiczności, że pokaz mody, który miał się odbyć, de facto był raczej wystawą muzealną, no i co najważniejsze, że koszt zakupu wody przewyższał oczekiwania a nawet najśmielsze obawy ;)


Sądzę, choć może moje przemyślenia są błędne, że organizatorzy unikali pytań od zebranych gości do Autorki ze względu na jej wiek. Jak bowiem zauważyłam wszystkie pytania i odpowiedzi były dokładnie przestudiowane zarówno przez Panią Redaktor prowadząca rozmowę oraz samą Autorkę :) Natomiast sama Pani profesor była i jest tak urocza kobietą, że wszystko jestem jej w stanie wybaczyć :)


Całą imprezę wspierała grupa Rekonstrukcyjna Bluszcz, która widać na zdjęciach - dziewczęta wyglądały po prostu cudownie pięknie i oszałamiały swą urodą i strojami :)

Na zdjęciu powyżej widać, że Vintage Girl wiedziała doskonale gdzie usiąść :) Towarzystwo miała wyborowe! :)



Można powiedzieć, że Bluszczowe Kobiety były idealną oprawą całego spotkania i aż żal, że to nie one  występowały w pokazie mody, a raczej jego braku...


Profesor Anna Sieradzka - autorka książki o Modzie w przedwojennej Polsce, cierpliwie wpisywała się do książek :) Tu akurat do mojej, która ma już swoje honorowe miejsce ;)


A to już wspomniany wcześniej pokaz i tłum ludzi jaki się zebrał, aby go zobaczyć. Niestety owym pokazem były po prostu wystawione na manekinach stroje z kolekcji Pana Adama Leja. Oczywiście stroje przepiękne, ale... No właśnie - ale...


I na koniec autorka w towarzystwie Grupy Rekonstrukcyjnej Bluszcz :) Czyż nie wyglądają razem pięknie? :)

Na sam koniec, gdy już kierowałam się z Retro Chic Chick do wyjścia okazało się, że wejście do Hotelu Bristol okupują fani - ale nie mody przedwojennej Polski - a Paula McCartneya :))) Przebrnęłyśmy przez istny ludzki gąszcz i każda udała się w swoją stronę :) Niemniej jednak podziwiałam ich za oczekiwanie choćby na jego pojawienie się w oknie przy + 40 stopniach w cieniu ;))

Reasumując - spotkanie uznaję za udane i ciesze się, że udało mi się na nie dotrzeć przy moich ostatnich perypetiach :D a ewentualne niedociągnięcia samego spotkania zwalam na karb nieznośnie wysokiej temperatury w tym dniu ;)

Lilly


a na sam samiuśki koniec kilka kiepskiej niestety jakości zdjęć kreacji z pokazu mody







piątek, 14 czerwca 2013

środa, 12 czerwca 2013

Boca Burgers~!

Kochani,

kto z nas nie lubi dobrego soczystego hamburgera? :) Ja przyznaję się bez bicia, że je uwielbiam, choć nie zawsze mam okazję do zjedzenia naprawdę dobrego - no i trzeba też dbać o "wahającą się" linię ;) A jeśli dodać do tego typowo amerykański charakter wnętrza nawiązujący do barów lat 50-tych? :) Czy może być coś lepszego? ;) Czy można się takiemu oprzeć i nie wejść? Po sobie mogę Wam powiedzieć, że się nie da! :)

W zaufaniu jednak mogę Wam zdradzić, gdzie znajduje się ten fantastyczny, choć nieduży lokal :) Tam zjecie porządną bułę z porządnym kawałem mięcha i dowolnymi dodatkami - a wierzcie mi, jest w czym wybierać ;)

Pewnie powiecie, że trzeba za taki zestaw lub samego hamburgera słono zapłacić - otóż nie! :) Ceny samych burgerów jak i zestawów są na prawdę przystępne i sama byłam tym faktem mocno zaskoczona :) 

Ale co ja będę tu Was przekonywać - najlepiej sprawdzić samemu ;) Owa tajemnicza lokalizacja to Boca Burgers przy ulicy Oboźnej 9. 

Jak to wszystko wygląda na miejscu? Ano burger podany jest na drewnianej tacce razem z sałatką coleslaw (która swoją drogą  jest po prostu przepyszna) i bardzo dobrymi frytkami. Uwieńczeniem całej kompozycji jest flaga z logo Boca Burgers, która jest po prostu urocza i sprawia przyjemność takim gadżeciarom jak ja ;)  

Namówiłam Was? Bo mnie już zaczęło burczeć w brzuchu ;) 

Całuję,
Lilly






i przyłapana Lilly na konsumpcji ;)

wtorek, 11 czerwca 2013

Classic & Custom Saturday Night Cruise

Kochani,

kto z Was był na Saturday Night Cruise łapka w górę~! :) Ja byłam - a i owszem - chwilę, bo chwilę, ale byłam :)

Mówiąc szczerze spodziewałam się czegoś o wiele większego, ale cóż - jak to mawia mój R. - życie czasem depcze wyobraźnię ;) Oprócz zdecydowanie mniejszych gabarytów od spodziewanych, atmosfera była fantastyczna :)

Wcale nie marudząc, przeszłam wzdłuż linii samochodów i podziwiałam piękne okazy motoryzacji. Ale nie tak całkiem bezproduktywnie ;) To co było obiektem mojego zainteresowania, możecie znaleźć poniżej :))

Całuję,
Lilly










...a na koniec dumny Kredens z równie dumną Lilly ;)

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Otwarcie nowego Benefitowego Brow Bar-u~!

Kochani,

czy wspominałam Wam już, że moją ukochaną marką kosmetyków jest Benefit i wszystko co z nią związane? ;) Jak możecie się więc domyślić, po przeczytaniu postu na FB, że na wszystkie BeneFans czeka impreza z okazji otwarcia nowego Brow Baru nie mogło być inaczej - musiałam się tam pojawić :)

Wielką fetę z okazji otwarcia widać było już w sumie od samego Ronda Dmowskiego - nawet pomimo standardowej ostatnio pogody ;) Tak więc zastanawiając się co zastanę w środku, przemierzałam szybkim krokiem Marszałkowską, aż w końcu dotarłam i... stanęłam przed wejściem zachwycona już samym początkiem :)



Dziewczęta witały wszystkich zainteresowanych, a tych nie zainteresowanych starały się wciągnąć w zabawę :) Kiedy weszłam już do środka, mym oczom ukazały się stanowiska Brow Baru, przy których oczywiście stały dwie Moje Ulubienice, ale o tym za chwilkę :) 

Choć to one rzuciły mi się pierwsze w oczy to popychana przez jakąś siłę skierowałam swój wzrok bardziej na prawo, a tam ukazał się mym oczom duży stół zastawiony takimi smakołykami jak różowe babeczki o smaku kawowym (!) - było to dość osobliwe doznanie ;)


Różowe, acz kawowe babeczki ;)

Gdy zwróciłam ponownie swój wzrok w kierunku nowych stanowisk Brow Baru dostrzegłam przy jednym z nich nikogo innego jak samą Vintage Girl :) Siedziała grzecznie u Wszech Mistrzyni Brwi Kasi Bogdańskiej i czekała na wynik jej twórczej pracy :) a ja w międzyczasie pstryknęłam im kilka zdjęć ;)




Vintage Girl i Wszech Mistrzyni Kasia Bogdańska

W międzyczasie, oczekując na Wszech Mistrzynię Kasię oraz Przeuroczą Ekspertkę Karolinę Drzewaszewską, a dając odpocząć Vintage Girl od aparatu ;) poszłam raz jeszcze popatrzeć na to co dzieje się wokół stanowisk. A wierzcie mi - działo się i to dużo~! 

Przy kąciku napojowo -żywieniowym krzątały się pięknie ubrane i uczesane Benefitki dbając o dobre samopoczucie wszystkich kobiet, które przyszły albo zapoznać się z nowym Brow Barem, albo od razu zrobić się na bóstwo :)






Z drugiej strony zaś - a dokładnie po drugiej stronie szyby :) - dziewczyny świetnie się bawiły, a tańcem zachęcały wszystkie kobiety do wejścia w świat Bnefitu. Aż żałuję, że nie zdołałam uchwycic tego swoją żałosną imitacją kawery w telefonie :) Zawsze to coś, a i Wam mogłabym wtedy pokazać jak kolorowo i optymistycznie było tego dnia :)






W końcu nastał czas, gdy mogłam bez skrępowania zabrac trochę czasu Mym Ulubienicom :) I tak oto chwilę pogadawszy, nie mogłam odmówic sobie uwiecznienia ich pięknych fryzur, makijażu i ubioru ;)

 Wszech Mistrzyni Kasia Bogdańska


Przeurocza Ekspertka Karolina Drzewaszewska

Jak okreslił mój R. na zdjęciach z dziewczynami wyglądam niczym Columbo~! :D (który nota bene też jest retro, choć poza płaszczem mam nadzieję, że nie widać żadnych innych podobieństw :)

Cóż mogę jeszcze więcej dodać? W sumie to chyba tylko tyle, że kogo nie było, niech żałuje :)) Było fantastycznie a atmosfera jaka tam panowała naładowała moje akumulatory aż do granic :)a może nawet i bardziej ;)

Całuję,
Lilly


środa, 5 czerwca 2013

Pin Up My Style :) Relacja po spotkaniu

Kochani,

kogo nie było - niech żałuje! Taka prawda i innej prawdy, powiadam Wam, nie ma :) 

Faktycznie spotkanie rozpoczęło się o godzinie 12, jednakże fakt, iż tego właśnie dnia postanowiłam wysprzątać wraz z Mamą i R. niesprzątaną prawie od dwudziestu lat piwnicę, sprawił że najnormalniej w świecie przybyłam z godzinnym opóźnieniem... Na szczęście udało mi się pozbyć chyba dwu-centymetrowej warstwy kurzu i pyłu z siebie i doprowadzić się do względnego porządku :)

Samo powitanie nie mogło być lepsze (choć jak przystało na mnie musiałam chwilę pobłądzić po piętrach ;) bo w drzwiach stanęła sama Retro Chick Chic i ze swym promiennym uśmiechem zaprosiła mnie do środka :) Równie dobrze - po uświadczeniu mnie swym wspaniałym uśmiechem - mogła mi zamknąć drzwi przed nosem a i tak stałabym tam cała w skowronkach ;)

Po wejściu zostałam oszołomiona ilością osób, które przyjechały oglądać wszystkie te przepiękne rzeczy! I aby nie zostać z niczym, rzuciłam się w wieszaki ;) Były tam wspaniałe gorsety i pasy od Grety i od Vermilion Corsets, piękne sukienki z Brit Style oraz prawdziwe dzieła sztuki stworzone przez Mashę.
Na dobrą sprawę trudno było się zdecydować, w którą stronę najpierw pójść, ale wybrałam Brit Style. Choć dobrze wiem, że ich ceny nie są zbyt niskie, to skuszona przez Retro Chick Chic i jej diabolicznymi podszeptami o rabacie, wzięłam dwie sukienki pod pachę - pierwsza, którą widzieliście już pewnie na FB jest przylegająca do ciała i dość różowiutka, druga natomiast była czarna w białe groszki i de facto w typowym dla lat 50-tych stylu. Po przymiarce ze stuprocentową pewnością orzekłam (sama do siebie ;), że obie bardzo mi odpowiadają ;) Ale co z tego, skoro budżet tak ograniczony? Jedna po prostu musi poczekać do następnej wypłaty - innej rady nie ma ;)  Która została zakwalifikowana jako ta druga? Ano czarna w białe groszki - ale jeszcze trafi w moje łapki :)

Kiedy nieco się wahałam przy decyzji o zakupie sukienki, trafiłam w mały składzik "wymienię lub sprzedam". Gdyby nie fakt, że przyniesione buty były na mnie za duże, jak i poniektóre ubrania, to na pewno wyniosłabym stamtąd zdecydowanie więcej :) W momencie, gdy przeglądałam wieszaczki, nawiązała się rozmowa z osobą, z którą od razu poczułam swoistą więź... Nieco mnie to zastanowiło, ale nie ma to jak pozytywne odczucia! :) Od słowa do słowa, Bogna stwierdziła, że podaruje mi swój przepiękny żakiet, w którym nota bene nie wiem czemu już nie chodzi... W tym miejscu raz jeszcze, z całego serca, chciałam Ci Kochana podziękować! Jak się później okazało, owa więź, którą poczułam do Bogny na spotkaniu, miała swoje uzasadnienie - obie pobieramy/łyśmy nauki w jednej z najfajniejszych szkół języka francuskiego w Warszawie :) Jednak swój do swego ciągnie ;)

W myślach podliczyłam swoje wydatki na sukienkę :) Przytłoczyła mnie nieco ta myśl, ale kiedy na nią spojrzałam wiedziałam, że musi znaleźć się w mojej szafie. Wiedziałam, ale żeby nieco ochłonąć postanowiłam napić się kawy w małym kawowym kąciku (wcale nie był taki mały, a ilość jedzenia po prostu przygniatała :) Tam spotkałam swoje dobre znajome z zajęć burleski i wspólnie napiłyśmy się przepysznej kawy (o tak!) od Pauliny pracującej na co dzień w 'Kafce'. Szczerze mówiąc nie jestem fanką zwykłej czarnej kawy, ale to co z nią zrobiła Paulina nie wymagało ani mleka, ani cukru!

Będąc nieco zaaferowana kawą całkiem nieświadomie skierowałam swoje krnąbrne ręce w kierunku wieszaków Mashy. Tak - z całą odpowiedzialnością mogę napisać, że w sumie to powinnam była chwycić cały stojak i z nim wrócić do domu :) Tak nie zrobiłam, ale owszem chwyciłam jeden z wieszaków, na którym wisiała spódnica. Jej pastelowe kolory mnie zaciekawiły, więc postanowiłam ją przymierzyć. Czy był to dobry pomysł? Na pewno! :) Śliczna Ola z turbanem na głowie, która z resztą wystawiała biżuterię własnej roboty, zaopiekowała się mną i poradziła bym założyła jeszcze do tego halkę. I? Bingo! Trafiona zatopiona :) Grzecznie wszystko złożyłam i poszłam do Mashy złożyć swoje zamówienie :) Tu kolejne podziękowania dla Prawej Ręki~ czyli Oli! 

Byłam już przeświadczona, że nic innego nie wypatrzę a i moja kieszeń tak na tym nie ucierpi :) Jak bardzo się myliłam~! W sumie zbierałam się już do wyjścia i z zadowoleniem obserwowałam Niebieską Pati, jak przymierza po kolei chyba wszystkie ubrania Eweliny Ivy, kiedy w oka kącie dostrzegłam coś na kształt gorsetu. Okazało się to stanikiem, ale w bardzo gorsetowej postaci :) Cóż mogłam zrobić skoro na mnie pasował? Nic innego, jak go po prostu kupić! :) I takim oto sposobem Ewelina wróciła z pełnym portfelem i pustą torbą ;) w dużej mierze dzięki Pati :)

Niestety po godzinie 15 musiałam się zbierać, a szkoda bo dopiero co nadjechała Nina Holy :)

Tak oto wyglądała pokrótce moja wizyta na Pin Up Your Style u Retro Chick Chic. Czekam na więcej, bo było na prawdę fantastycznie :) A poniżej kilka zdjęć z tego wydarzenia.

Całuję Was mocno,
Lilly

Ewelina Ivy w błysku fleszy 

 Ewelina Ivy w gąszczu ubrań

 
Niebieska Pati i jej nowy nabytek
fot. Lilly

 Ciąg dalszy przymiarek Pati - w końcu trzeba dobrze wiedzieć co sie kupuje :)
fot. Lilly

Cygarniczka znana równiez jako Ola

 Cygarniczka znana równiez jako Ola
fot. Lilly

Retro Chick Chic, Masha i ja :)

 Paulina i jej przepyszna, acz dająca mocnego kopa kawa
fot. Lilly

I pilnujące całego zamieszania koty bojowe ;)
fot. Lilly