poniedziałek, 3 czerwca 2013

Jeśli retro, to czy tylko zagraniczne? - część trzecia

Kochanieńcy ;)

przebyliśmy już wspólnie długą drogę naszym wehikułem po polskiej scenie muzycznej. Od czasów międzywojnia, aż do lat 50-tych, kiedy to wszystko powoli się odradzało. No i jesteśmy dziś tutaj - w latach 60-tych, które przyniosły zauważalne ożywienie w tematyce muzycznej. Choć ta dekada zaowocowała w wielkie zmiany kulturalne i obyczajowe, to głównie miało to miejsce na Zachodzie. Dlaczego głównie tam, a nie tylko tam? Chociaż Żelazna Kurtyna skutecznie izolowała nas od zachodniego świata, to nie była ona całkowicie szczelna. Można rzec, że paradoksalnie taki stan rzeczy naszej muzyce tylko wyszedł na dobre, bo w konsekwencji twórczość lat 60-tych charakteryzuje się ogromna oryginalnością.  

W związku z wielkim wykwitem zarówno solistów, jak i zespołów, miałam nie lada problem, aby spośród nich wybrać ich przedstawicieli. Dlatego też w tej - ostatniej już - odsłonie nie będzie Wielkiej Piątki - będzie za to WIELKA DZIESIĄTKA!

(jak i w poprzednich częściach obowiązuje kolejność alfabetyczna)

***

Pierwszą w kolejności poza kolejnością jest Ewa Demarczyk - piosenkarka wykonująca utwory z gatunku poezji śpiewanej. Do tej pory jest ona uznawana za jedna z najbardziej charyzmatycznych i utalentowanych artystek. Dodatkowo Ewa Demarczyk posiadała wybitne zdolności interpretacji tekstów.

Chociaż śpiewała od dziecka, to wcale nie marzyła o karierze piosenkarki. Podobno myślała o medycynie, lecz ostatecznie skończyła szkołę teatralną. Jednak jej przeznaczeniem było śpiewanie, a nie aktorstwo.

Ciekawostka: Ewa Demarczyk miała problem z ukończeniem szkoły teatralnej, a to za sprawą prof. Danuty Michałowskiej, która dawała jej przez kilka lat ocenę niedostateczną z dykcji. "To dopiero piękna anegdota! - śmiał się Mieczysław Święcicki - Przecież ona miała taką perlistą, wspaniałą wymowę".

Jej kariera rozpoczęła się w 1963 roku, kiedy to wystąpiła na I Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. Zaśpiewała wtedy "Karuzelę z madonnami, "Taki pejzaż" oraz "Czarne anioły" - za te wykonania otrzymała wówczas nagrodę festiwalu. Nie trzeba przy tym chyba wspominać jak wielki wzbudziła entuzjazm publiczności, a także krytyków. Na kolejnym już festiwalu, tym razem w Sopocie, w 1964 roku wygrała po raz drugi za wykonanie piosenki  "Grande Valse Brillante".

Ciekawostka numer dwa: Mieczysław Święcicki opowiadał: "Jestem bardzo antynikotynowy i nigdy nie mogłem zrozumieć, dlaczego Ewa pali przed wejściem na scenę. Widzę ją z tymi jej carmenami w dłoni, gdy mówi: Ale mnie to w niczym nie przeszkadza. Potrafiła się zmobilizować w każdych warunkach".

Występowała nie tylko w Polsce, ale np. też w Genewie na XX-leciu istnienia Organizacji Narodów Zjednoczonych, czy w paryskiej Olimpii, do której zaprosił ą sam Bruno Coquatix - właściciel sali.

W 1967 roku Ewa Demarczyk wydała swoja pierwszą płytę, która okazała się wielkim sukcesem. Sprzedała się wówczas w nakładzie ponad 100 000 tysięcy egzemplarzy. 

Wraz z z Zygmuntem Koniecznym stworzyli nową jakość w polskiej piosence. Piosenka aktorska czy poezja śpiewana wzięły swój początek właśnie z ich twórczości.

Jak postrzegano Ewę Demarczyk? Jako poważną, suchą a nawet demoniczną. Tak podobno chcieli widzieć ja zarówno wielbiciele, jak i krytycy. W rzeczywistości zaś była osoba bardzo ciepłą i koleżeńską. Na przykład gdy stróż wyrzucał po godzinie 23:oo już wszystkich z Piwnicy pod Baranami, ona zapraszała wszystkich do siebie. Nie było wtedy knajp, więc szli do jej mieszkania, gdzie mieszkały jeszcze matka i siostra. Nie miały dużo pieniędzy, a jednak chętnie częstowały i winem i czymś do jedzenia. 

Dziś Ewa Demarczyk już nie występuje i zagadką jest dlaczego. Choć sama uważa, że w pewnym wieku śpiewać już nie wypada, to jej fani na pewno chcieliby zobaczyć ją jeszcze na scenie.



 ***

Jeden z pierwszych zespołów, których słowa piosenek nasi rodzice i dziadkowie znają na pamięć - to Filipinki

Grupa wokalna powstała w 1959 roku przy Technikum Handlowym w Szczecinie z okazji 15-lecia szkoły, a swoja nazwę wzięto od tytułu pisma dla dziewcząt "Filipinka". Rok później dziewczęta zadebiutowały na konkursie piosenki "Szukamy młodych talentów". Zespół zyskał popularność w dwa lata później, tj. w 1962 roku, kiedy wystąpił w radiowym konkursie "Mikrofon dla wszystkich". Wtedy właśnie pojawiła się propozycja nagrań dla Szczecińskiej Rozgłośni Polskiego Radia, a niedługo potem utwory te zostały zaprezentowane szerszej publiczności na antenie ogólnopolskiej. Ten moment uznaje się za przełomowy dla Filipinek, bo właśnie wtedy z zespołu amatorskiego przerodziły się w profesjonalną grupę. 

Szczyt popularności zespołu przypadł na lata '63-'65. Od tego momentu dziewczyny koncertowały tez za granicą, np w Szwecji czy NRD. W międzyczasie nagrały swoja pierwszą płytę i ponownie ruszyły w trasę do Anglii, Kanady, Francji, Bułgarii czy zaprzyjaźnionym ZSRR. 

Z końcem lat 60-tych zespół zaczął tracić na popularności a ich występ z 1969 roku na Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu przeszedł całkowicie bez echa.

Zespół oficjalnie zakończył działalność, po wielu zmianach w składzie, w 1974 roku, jednak nie da się zaprzeczyć, że stał on się wzorem dla innych późniejszych żeńskich grup wokalnych.



***

Anny German nikomu dziś nie trzeba przedstawiać i w dużej mierze jest to zasługa serialu, który został wyprodukowany przez Rosjan w koprodukcji z Ukraina, Polska i Chorwacją.

Ta niesamowita piosenkarka przyszła na świat w Urgenczu w Uzbeckiej części ZSRR (dziś imię Anny German nosi główna ulica tego miasta) w 1936 roku. Dziesięć lat później wraz z matka i babką Anna German wróciła do Polski i tu ukończyła studia z geologii. 

Jako piosenkarka zadebiutowała w 1963 roku występując w III Międzynarodowym Festiwalu Piosenki w Sopocie, gdzie zdobyła II nagrodę za piosenkę "Tak mi z tym źle". Rok później również zdobyła drugie miejsce, tym razem w Opolu, za utwór "Tańczące Eurydyki". 

Rok 1965 przyniósł German zmiany - poznała wtedy swojego przyszłego męża - Zbigniewa Tucholskiego, a także po występie w Opolu została zaproszona przez włoską firmę fonograficzną do Włoch, gdzie podpisała kontrakt na trzy lata. Ten sam rok przyniósł jej występ w paryskiej Olimpii, a w dwa lata później jako pierwsza i jedyna w historii polska artystka zaśpiewała na Festiwalu w San Remo. 

Niestety w 1967 roku doszło do tragicznego wypadku samochodowego na Autostradzie Słońca, kiedy to Anna German wracała z koncertu. Powracała do zdrowia przez trzy lata, a w międzyczasie podczas rekonwalescencji napisała książkę pod tytułem "Wróć do Sorrento?", w której to opisywała swoje doświadczenia z pracy artystycznej we Włoszech. Na scene wróciła w 1970 roku z wszystkim znaną piosenką "Człowieczy los". 

Ta wybitna artystka zmarła w 1982 roku na mięsaka kości, po długiej i wyczerpującej walce z ta ciężką chorobą.

Ciekawostka: Anna German operowała sopranem liryczno-koloraturowym wysokiego, niecodziennego tembru. Swym sposobem śpiewania, który był bez wątpienia unikalny, sprawiała wrażenie lekkości brzmienia zarówno wysokich, jak i niskich nut.



 ***

Kolejna dama polskiej piosenki - Halina Kunicka. Urodzona w 1938 roku we Lwowie absolwentka prawa (!). 

Zadebiutowała dzięki swojej mamie, która namówiła ją do wzięcia udziału w konkursie dla wokalistów organizowanego przez Polskie Radio. 

Jest piosenkarką o różnorodnym repertuarze. Mnóstwo piosenek napisali dla niej m.in. Wojciech Młynarski, Agnieszka Osiecka czy Ernest Bryll. Kunicka sięgała również po klasykę przedwojennego kabaretu, czy romanse rosyjskie. 

W swojej karierze nagrała czternaście płyt, z czego trzy osiągnęła status złotej a do jej największych przebojów należą takie piosenki jak: "Niech no tylko zakwitną jabłonie", "Lato, lato czeka", "To były piękne dni" czy "Od nocy do nocy".   

Halina Kunicka koncertowała na całym świecie - od Nowego Jorku, San Francisco, przez Lizbonę, Paryż, Londyn, po Sidney i Tokio.




***

Helena Majdaniec to nasza "królowa twista". Urodziła się w 1941 roku na Wołyniu (czyli na obecnym terytorium Ukrainy). Od dziecka interesowała się muzyką - uwielbiała głos Brendy Lee i Connie Francis, ale szczególnie była zafascynowana muzyką Elli Fitzgerald. 

Swój właściwy debiut Helena Majdaniec miała w 1961 roku, kiedy wziłęa udział w eliminacjach konkursu "Szukamy młodych talentów", które z resztą wygrała. Niedługo potem została organistka w zespole żeńskim "Klipsy", który to akompaniował Mieczysławowi Foggowi.W tymże zespole poznała Katarzynę Gartner, która do tekstu Ewy Rzemienieckiej skomponowała specjalnie dla niej piosenkę "Eurydyki tańczące". W późniejszym czasie piosenka ta w nowej interpretacji Anny German została zaliczona do kanonu polskich piosenek wszech czasów. 

Kariera Majdaniec nabrała tempa w 1962 roku, gdy wzięła udział w Festiwalu Młodych Talentów w Szczecinie. Wykonała wtedy piosenkę "Bilet w jedna stronę" Neila Sedaki, lecz z własnym tekstem, jak również "Monikę", wielki szlagier tamtych lat. Owe interpretacje sprawiły, że Helena Majdaniec została jedna z laureatów Festiwalu, wchodząc do finałowej Złotej Dziesiątki. Zwycięstwo w Festiwalu natomiast przyniosło jej ogromna popularność.  

W niedługim czasie potem wyjechała do Paryża, aby wystąpić w programie "Les idoles des jeunes" (Idole młodych). Wzięła również udział w przedpremierowym występie w sali kina Cyrano w Wersalu, a potem w Olimpii, gdzie zaśpiewała utwór "Happy End" w nowej aranżacji - dzięki zmianie wizerunku, Majdaniec wzbudziła zachwyt samego Gilberta Becaud, który stał się odtąd częstym gościem w Polsce. W paryskiej sali występowała u boku przyszłych gwiazd estrady jak The Shirelles i Stevie'ego Wondera czy Dionne Warwick. Po powrocie do kraju Majdaniec została okrzyknięta "Królową Polskiej Piosenki". 

W 1968 roku Helena Majdaniec wyemigrowała do Francji i sporadycznie widywano ją na polskich estradach. Dopiero po śmierci ojca w 1991 roku postanowiła wrócić do Polski. Zmarła nagle w 2002 roku. Na jej nagrobku umieszczono słowa piosenki, które były tez jej życiowym mottem: Jutro będzie dobry dzień.



***

Pierwszy (i ostatni - jak kobieta rządzi to jeden przedstawiciel płci przeciwnej wystarczy ;) mężczyzna na naszej liście - Panie i Panowie - Jerzy Połomski!

Jest absolwentem Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie. Aktorstwa uczył się u Stanisławy Perzanowskiej i Ireny Kwiatkowskiej, śpiewu u Marii Mokrzyckiej i Wandy Wermińskiej, a interpretacji piosenek u samego Ludwika Sempolińskiego.

Swój debiut miał w 1957 roku na deskach Teatru Buffo a niedługo potem zadebiutował również na polu piosenki, kiedy dokonał pierwszych nagrań radiowych. W rok później Połomski zdobył II miejsce w konkursie Polskiego Radia na najpopularniejszego polskiego piosenkarza. Od tego czasu jego kariera zaczęła nabierać tempa. Szczyt jego popularności przypadł na lata 60-te i 70-te, kiedy to jego utwory zajmowały pierwsze miejsca w plebiscytach radiowych, telewizyjnych czy prasowych. 

Połomski, jak i wielu innych naszych znakomitych muzyków, koncertował również za granicą. Odwiedził takie kraje jak nieistniejąca dziś Czechosłowacja, Dania czy Anglia. Ze swoimi utworami zagościł tez na Kubie, a w 1967 roku i w 1969 został uznany za najpopularniejszego polskiego piosenkarza Polonii Amerykańskiej.

Piosenkarz do dziś jest aktywny i raz na jakiś czas ukazuje się szerszej publiczności tworząc nowe wersje swoich piosenek jak np. z zespołem Big Cyc.

Jego styl muzyczny charakteryzuje się klasyczną emisją głosu, w których to wyjątkowe znaczenie ma linia melodyczna.



***

Na naszym alfabetycznym miejscu siódmym znajduje się Łucja Prus

Zadebiutowała już w wieku 20 lat w 1962 roku w Ogólnopolskim Konkursie Piosenkarskim a zdobyła w nim zaszczytne II miejsce. Na pierwsze jej nagrania studyjne nie trzeba było długo czekać, bo dokonało się to w rok później. 

Niejednokrotnie występowała w estradowych programach poetyckich m.in. z Andrzejem Łapickim, jak również uczestniczyła w nagraniach muzyki do sztuk teatralnych, musicalu czy programów telewizyjnych. 

Wylansowała tak znane piosenki jak "Nic dwa razy", "W żółtych płomieniach myśli" czy "Twój portret" a  współpracowała z takimi tuzami jak Jonasz Kofta, Agnieszka Osiecka, Alicja Majewska, czy wcześniej wspominany Jerzy Połomski.   

Trzykrotnie reprezentowała polska piosenkę na Festiwalu w Sopocie i jak wielu innych naszych artystów występowała za granicą. Koncertowała w Belgii, ZSRR, NRD, RFN czy Francji.

W 2002 roku niestety Łucja Prus zmarła na raka piersi, jednak pamięć o niej jest ciągle żywa. Od 2009 roku rokrocznie odbywa się Festiwal Piosenki Literackiej "W żółtych płomieniach liści" jej imienia.



***

Piosenkarka popularna w okresie bigbitu - Katarzyna Sobczyk zadebiutowała w 1961 roku w Koszalinie jako wokalistka amatorskiej grupy Biało - Zieloni. Dwa lata później wzięła udział w II Festiwalu Młodych Talentów w Szczecinie i odniosła sukces znajdując się w Złotej Dziesiątce. 

Katarzyna Sobczyk wyśpiewała wiele hitów a wymienić choćby kilka z nich po prostu trzeba - "Nie bądź taki szybki Bill", "O mnie się nie martw", "Trzynastego" czy "To nie grzech".

W latach 60-tych odnosiła wielkie sukcesy na Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu. Dwa lata pod rząd zdobyła pierwszą nagrodę w kategorii piosenka rozrywkowa za "O mnie się nie martw" i "Nie wiem czy warto". W dwóch kolejnych latach również została wyróżniona za piosenki "Nie bądź taki szybki Bill" i "Trzynastego".

Pod koniec lat 70-tych Katarzyna Sobczyk wyemigrowała do stanów Zjednoczonych, gdzie nagrała jeszcze dwie płyty solowe. W 2008 roku wróciła na stałe do kraju, lecz była już ciężko chora na raka piersi. Wszystkim tym, którzy w tym czasie martwili się o nią dedykowała swoją piosenkę "O mnie się nie martw". Mówiła "Mimo chemioterapii, bólu, nudności, zmęczenia i puchnącej ręki, jestem wciąż pełna optymizmu". 

Zmarła w lipcu 20010 roku w warszawskim Hospicjum Onkologicznym Świętego Krzysztofa a pochowana została na Cmentarzu Powązkowskim.




***

Energiczna i ceniona za swoją wyrazistość sceniczną - Karin Stanek to jedna z najpopularniejszych polskich piosenkarek lat 60-tych. 

Data jej urodzenia jest bardzo dyskusyjna a to ze względu na fakt, że podobno zawyżała ona swój wiek, by móc pójść wcześniej do pracy. Rozstrzał w dacie urodzenia to 3 lata - pomiędzy 1943 a 1946 rokiem.

Była muzycznym samoukiem a swoją karierę rozpoczynała w amatorskich zespołach. W roku 1961 została zakwalifikowana do konkursu piosenki organizowanego przez Polskie Radio. Rok później wygrała konkurs "Czerwono-Czarni szukają młodych talentów" co automatycznie uczyniło ją wokalistka tej grupy. W tym samym roku wystąpiła z Czerwono- Czarnymi na festiwalu w Sopocie. 1963 rok przyniósł kolejne wyróżnienia - Stanek wzięła udział w I Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu i tam wykonała przeboje "Chłopiec z gitarą", "Autostop" czy "Malowana lala".

Jej współpraca z Czerwono- Czarnymi zakończyła się w 1969 roku ze względu na trudną atmosferę w zespole. Przez chwilę występowała z polsko-czeską grupą The Samuels, ale ostatecznie rozpoczęła karierę solową. W latach 70-tych wyemigrowała z Polski do Niemiec i tam próbowała swoich sił, jednak bez powodzenia.Po długiej nieobecności wystąpiła w Sopocie w 1991 roku na koncercie poświęconym legendom polskiego rocka, gdzie została bardzo entuzjastycznie przywitana.

W 2007 roku Karin Stanek podupadła na zdrowiu. Niestety w 2011 roku zmarła w niemieckim szpitalu na powikłania po zapaleniu płuc i w Niemczech tez została pochowana.



***

Ostatnią, ale zdecydowanie nie najmniej ważną na naszej liście Wielkiej Dziesiątki jest Violetta Villas

Kim była VV? Osobowością sceniczną, artystką estradową, śpiewaczką piosenek estradowych, pieśni operowych i operetkowych, aktorką teatralną, rewiową, kompozytorką oraz autorka tekstów. Mało? Chyba nie :)

Violetta Villas urodziła się w Belgii w 1938 roku w Heusy. Choć ochrzczona ją tam imionami Violetta Elisa, to ojciec - Bolesław Cieślak - zarejestrował ją jako Czesławę Marię. 

W 1956 roku podjęła naukę śpiewu solowego w Szczecinie w Państwowej Średniej Szkole Muzycznej, a po roku przeniosła się do Wrocławia, aby tam szkolić się pod okiem profesor Giseli Posch. Nie trwało to długo, gdyż Czesława przeniosła się do Warszawy i tu pobierała lekcje śpiewu klasycznego. Chociaż warunki głosowe zapowiadały jej karierę operową, to zrezygnowała ona z niej na rzecz występów estradowych. 

Idąc za radą Władysława Szpilmana przyjęła pseudonim artystyczny. Uważał on, że Villas zrobi ogromną światową karierę, a jej prawdziwe nazwisko będzie trudne do wymówienia. Pseudonim powstał w wyniku połączenia pierwszych liter imienia Violetta oraz członu "las", bo jak później wyjaśniała mieszkała blisko lasu. 

Zadebiutowała w 1960 roku w Polskim Radiu, dokonując tam swoich pierwszych nagrań. Od tego czasu brała również udział w "Podwieczorku przy mikrofonie".

Jedna z jej pierwszych piosenek, czyli "Dla Ciebie miły", zwyciężyła w konkursie Expressu Wieczornego na najlepszą polską piosenkę. Ostatecznie otrzymała 67 479 głosów, podczas gdy pozycja druga, czyli "Jeszcze poczekajmy" w wykonaniu Reny Rolskiej zdobyła "tylko" 33 tysiące. 

W roku 1965 wzięła udział w III Festival International des Varietes et Music-Halls w Rennes, na którym zdobyła Grand Prix. W tym i następnym roku często dawała koncerty w Paryżu, między innymi w Olimpii. W 1966 roku, na prośbę dyrektora Olimpii, VV znalazła się w gronie artystów polskiego programu rewiowego. Na jego premierze Villas zaśpiewała "Ave Maria no morro" a także "Hiroshima, mon amour". Koncert ten znany jest przede wszystkim z epizodu, jaki miał miejsce na premierze, a dotyczył kryształowego żyrandolu zawieszonego pod samym sufitem. Ponoć podczas występu Violetty Villas drżał od siły jej głosu, a część publiczności nerwowo reagowała obawiając się jego zerwania. Właśnie ten fakt stał się inspiracją dla recenzji mówiącej o "głosie ery atomowej".

W Paryżu właśnie poznała Frederica Apcara i to na jego zaproszenie wyjechała do Stanów Zjednoczonych.

Przez pięć lat, począwszy od 1966 roku, Violetta Villas była gwiazdą rewii Casino de Paris, gdzie śpiewała arie operetkowe, operowe w dziewięciu językach. W swoim pierwszym programie wykonywała takie piosenki jak "Stragers in the night", "Granadę" czy "O sole mio". Występowała z takimi gwiazdami jak Frank Sinatra, Paul Anka, Charles Aznavour czy Dean Martin.

Koszt takiego przedsięwzięcia wynosił 50 000 dolarów. Jej osobistym stylistą był konsultant domu mody Dior - Patrick Valette. Na scenie pojawiała się albo na białym koniu lub też wjeżdżała Jaguarem XK-E. To jednak nie wszystko - biżuterię wykonywało dla niej Atelier Marangoni z Mediolanu, a buty włoska firma Quinte. Oczywistym natomiast jest fakt, że skoro za stylistę miała konsultanta domu mody Dior, to i Dior musiał projektować jej suknie.

W 1969 roku VV została zaproszona do gościnnych występów w Sahara Hotel & Casino, gdzie zaśpiewała duety z Barbrą Streisand i Connie Francis.

Violetta Villas jak wiemy, była aktywna jeszcze przez wiele lat, aż do 2007 roku kiedy to z powodu jej złego stanu zdrowia odwołano wszelkie koncerty. Później, można rzec, było już tylko gorzej - wszyscy pamiętamy cykliczne historie związane z jej Przytuliskiem oraz opiekunką.

Ta obdarzona niesamowitym głosem oraz będąca w latach 60-tych symbolem seksu kobieta powoli odchodziła w samotności otoczona jedynie (jak można jedynie podejrzewać) despotyczną opiekunką.

Odeszła z tego świata w 2011 roku. Jej śmierć do tej pory jest owiana niedopowiedzeniami - czy zmarła z przyczyn naturalnych a może nie - nawet sekcja zwłok nie dala jednoznacznych odpowiedzi.

Dziś możemy jedynie włączyć płytę lub posłuchać w internecie jej niesamowitego głosu.  






***

Kochani, to już koniec naszej podróży po polskiej muzyce lat 60-tych. Mam, jak zawsze ;) nadzieje, że przeczytaliście tu coś o czym wcześniej nie słyszeliście, albo nie wiedzieliście. Że muzyka tego okresu w jakiś sposób stała Wam się bliższa i może nawet sami zechcecie głębiej poszperać. Kto wie - może jutro u kogoś z Was pojawi się na odtwarzaczu mp3, albo na telefonie kilka utworów z tych lat? ;) Trzymam za to mocno kciuki :)

A sama tymczasem posłucham VV i "Dla Ciebie miły"a zaraz potem "Non c'est rien" :) Szczerze polecam - aż ciarki przechodzą...

Całuję,
Lilly










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz