czwartek, 4 października 2012

Le Reportage

Zjawiłam się na 10 minut przed występem. Jeśli powiem, że występ był niszowy, to na pewno nikogo nie urażę - na sali było może z 40 osób. Najlepsze miejsca na widowni zostały od razu zajęte przez wiernych fanów dziewczyn, stąd jakość zdjęć może bardzo razić swą ostrością ;) za co z góry Was Kochane przepraszam.

Betty Q and Crew występowały jak Wam wiadomo, we wtorek w Klubie Komediowym Chłodna o dwóch godzinach - 19 i 21.Na pierwszym show mnie nie było, więc nie mogę stwierdzić czy któryś z nich był bardziej lub mniej udany - choć uważam, że oba trzymały ten sam poziom.

Występ nieco się opóźnił, bo o jakieś 10-15 minut. Dziewczęta rozpoczęły swoje przedstawienie od wspólnego tańca do utworu z filmu Burleska - "Welcome to Burlesque".

Z początku myślałam, że ich show będzie miało nieco inna konwencję, ale w sumie zostałam mile zaskoczona. Mianowicie oprócz trzech tancerek burleski był również nieco oderwany od rzeczywistości prowadzący. Miał on za zadanie zabawiać publiczność w momentach, gdy dziewczęta zmieniały kostiumy. Robił to, można powiedzieć, dość nietypowo - groteskowo, wręcz karykaturalnie. Stworzył postać artysty-filozofa. Można było odnieść wrażenie, że nic co padło z jego ust, nie było wyuczonym tekstem scenariusza a wolnymi - zupełnie niespójnymi - myślami. Po krótkim pokazie swej gry na trąbce (która była albo z zamierzenia kiepska, albo po prostu nie umiał grać :) powiedział: "grałem tak, jakie jest moje życie". Puentą dla tego stwierdzenia był głos z widowni, który rozbawił publiczność do łez, który stwierdził bez żadnych ogródek "to słabe". Prowadzący miał swoja Asystentkę, która przez całe przedstawienie nie wypowiedziała ani jednego słowa, za to idealnie uzupełniała swego kolegę, który mówił o naszych szyszynkach :) Może Wy wiecie o co mu mogło chodzić? ;)

Pierwszą i ponoć debiutującą na scenie tancerką była Juicy Jane. Zatańczyła ona układ do piosenki Christiny Aguilery "Nasty Naughty Boy" - tak! tej samej, którą Wam wrzuciłam do eksperymentowania przed lustrem z pończochami, bielizną i szminką :)

Drugą tancerką była Kitty Van Purr, która ubrana w kostium z balonów kokietowała przy "Cheek to cheek" w wykonaniu albo Franka Sinatry, albo Freda Asteira :) ale na 100% Wam nie powiem :)


Do tego, przy pomocy magicznego lizaka, przebijała balony odkrywając coraz to więcej. Nie robiła też tego sama - przyjemnością przekłuwania balonów dzieliła się też z widzami :) a dla większej zabawy z przebitych balonów wystrzeliwał brokat, rozjaśniając cała salę. Potem wykonała jeszcze drugą choreografię do piosenki z Burleski "A guy who takes his time" zostając bez gorsetu, ale za to z dwoma balonami na wysokości jej piersi :)

Gdy na scenę weszła Betty rozległy się gromkie brawa. Na przywitanie wykonała ten sam numer, który zaprezentowała szerokiej publiczności w "Mam Talent". Przebrana za różę, powoli wyzbywała się swych płatków w takt "Honeysuckle Rose" :)


Jak już Was wcześniej uprzedzałam, zdjęcia są w fatalnej jakości, ale nie mogłam Wam i sobie odmówić przyjemności wrzucenia ich tutaj. Chciałam abyście miały choć odrobinę możliwości zobaczenia jak to wyglądało.

Między wszystkimi tymi występami obecny był oczywiście nasz Prowadzący i jego rozmyślania filozoficzne. Przy tej przerwie jednak zaskoczył nas wszystkich i porwał, a przynajmniej próbował ;) porwać publiczność do zaśpiewania z nim piosenki Harry'ego Belafonte "Jump in the line". Tak minęła nam kolejna przerwa, gdy tancerki zmieniały stroje ;)

Poniżej link, abyście i Wy mogły pośpiewać z Harrym :)
Harry Belafonte - Jump in the line

Kiedy Prowadzący zakończył śpiew na kilkadziesiąt głosów, a Asystentka akurat dała mu znak, że wszystko jest już gotowe, na scenę ponownie weszła Betty Q. Tym razem w nieco gotyckim kostiumie, tańczyła do piosenki śpiewanej przez Anię Dąbrowską "Bang, bang". Występ był bardziej niż udany. Charyzma Betty nie znała granic, a jej punktualność doskonale sprawdziła się w tym mocnym, bardzo rytmicznym numerze.


Po jej występie, ponownie pojawił się nasz ulubiony Prowadzący i zaczął swoje dywagacje na temat kosmicznego bulionu i jego dwóch ulubionych składników tegoż bulionu, czyli brokatu i cekinów...

Kitty Van Purr i Juicy Jane pojawiły się na scenie we dwie w numerze "Razzle Dazzle" z filmu Chicago. Układ miał na celu pokazanie ich rywalizacji - dziewczyny wzajemnie strzelały do siebie z brokatu, jakby był on metaforą broni. W tym akurat przypadku uważam, że dobór piosenki do zamysłu układu był całkowicie błędny. Tekst w ogóle nie pasował do całości, jaka została nam zaprezentowana. Ale może po prostu się czepiam ;)

Show zakończyła oczywiście Betty Q, która zatańczyła do utworu Czesława Mozila "Fischikella". Zarówno piosenka, jak i samo wykonanie było bardzo zmysłowe i klimatyczne. Bo jak ma nie być skoro Betty z każdą kolejną minutą zdejmowała kostium z siebie a ubierała pojawiającą się w tekście piosenki Rococo, czyli stojący na scenie manekin :)



Tak oto wyglądał pokrótce występ Betty Q and Crew :)
Tak oto wygląda mój z niego reportaż ;)


Wasza Lilly



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz