czwartek, 11 października 2012

Zakupy

Kochane! 

Chciałam się z Wami podzielić historią ostatnich dni, a mianowicie zakupem prezentu urodzinowego dla Mego Lubego :) Niby nic specjalnego, poza tym że to dzień niezwykły i wymaga od prezentu - i nie jakiegoś lichego prezentu, tylko czegoś od serca. No i tu pojawił się podstawowy problem. Nawet nie wiecie jak długo zastanawiałam się co będzie najlepszym podarunkiem dla Mego Lubego :)




Jak to zwykle bywa, olśnienie przyszło w najmniej oczekiwanym momencie :) Przecież to było tak oczywiste - pomyślałam. Mój R. nie ma płaszcza! Jedynym argumentem przeciwko temu pomysłowi, był fakt że cena pewnie mnie przytłoczy, ale postanowiłam nie siać defetyzmu i oznajmiłam mu ;) że w najbliższy piątek jedziemy na zakupy :)

Przy okazji na pomoc przy zakupach wzięłam mamę. Z dwóch bardzo ważnych powodów. Pierwszy z nich to taki, że moja rodzicielka ma bardzo dobry gust i wie co jest warte swej ceny a co nie, więc oczywistym było że chciałam ją mieć przy sobie na poparcie swych przemyśleń lub nie. Drugim powodem była zdecydowanie nizsza wroga aktywność Mego R. na zakupy :D Po prostu nie mógł powiedzieć "wychodzimy", albo "nic nie chcę, a na pewno nie będę tego przymierzał" :) Po prostu został spacyfikowany :)

Kiedy nadszedł Ten Dzień, stwierdziłam, że jednak może warto by było wziąć jakieś proszki na uspokojenie nerwów - tak na wszelki wypadek. Kocham swojego Mężczyznę, ale co trzeba mu oddać, jest nim w 100%. Co za tym idzie? Nienawidzi zakupów, a już w szczególności tych dla siebie :) Wiedziałam, że łatwo nie będzie.

Jeśli również szukacie czegoś dla swych drugich połówek, to od razu mogę Wam powiedzieć, abyście nie wchodziły do Reserved - nic a nic tam nie było. Oczywiście każdy szuka czego innego, więc może coś Wam tam podpasuje, natomiast ja wiedziałam, że płaszcz ma być do garnituru i ma być klasyczny, męski. W sklepie, o którym już wspominałam, nie było nic takiego a jedynie wymyślne kurtko-płaszcze (bo w sumie sama nie wiem jak je zakwalifikować ;). Wyszłyśmy stamtąd niepokonane, acz lekko zawiedzione, natomiast Mój R. był szczęśliwy, ze pierwszy sklep miał już za sobą i nie trwało to zbyt długo ;)
 
 
Kolejnym punktem naszych pieszych wycieczek był sklep Peek & Cloppenburg. Czułam przez skórę, że cena za płaszcz nie zejdzie tam (w tym właśnie czasie) poniżej 400 zł. Nieco mnie to martwiło, ale co tam - po przymierzać można. A wcale że nie! Wcale, że nie można! Dlaczego? Chyba z pięć minut chodziłam za R. żeby założył na kark jeden - słownie jeden - płaszcz, abyśmy z mamą mogły stwierdzić czy jakkolwiek pasuje czy nie. W końcu przymierzył :) Płaszcz nie był brzydki i cena nawet nie była porażająca, bo kosztował jakieś 450 zł. Szary, lekko taliowany, kołnierzyk od strony zewnętrznej był w niebiesko-czerwoną kartkę. Nagle, nie wiadomo skąd, pojawił się Pan, który chciał nam pomóc w doborze okrycia. Wybitnie mój R. przypadł mu do gustu ;) Kiedy on pomagał R. dobrać szalik do płaszcza, na który jeszcze się nie zdecydowaliśmy, moja mama buszowała po wieszakach i co rusz pokazywała mi coraz to lepsze, piękniejsze płaszcze - szkoda tylko, że ich cena równie proporcjonalnie rosła! :D Gdy nagle...! W oka kącie dostrzegłam coś na co każda kobieta reaguje piskiem i szybszym biciem serca :) Wieszak a nad nim magiczne słowo "WYPRZEDAŻ" :D  Dobiegłam do niego, jakbym ćwiczyła bieg przez płotki i ktoś miałby mi sprzątnąć sprzed nosa cały ponad dwumetrowy wieszak z płaszczami! :) A tam - wszystkie rozmiary, rożne modele i atrakcyjne ceny :) Na moje pytanie do sprzedawcy, czemu są one przecenione (a nóż może jakaś wada fabryczna), odpowiedział mi że są one po prostu z zeszłorocznej kolekcji. Dla mnie, jako fanki vintage, wcale nie był to argument na nie :) Zaczęłam więc buszować wśród wieszaków razem z mamą i po chwili znalazłyśmy to czego szukałyśmy :) Klasyczny czarny płaszcz, delikatnie taliowany. Oczywiście najgorzej było przekonać R., żeby znów miał coś mierzyć :) Ale po kilku błagających minach jego o litość i moim dla niego całusie w końcu przymierzył. To był strzał w dziesiątkę! :) Wszystko, wszystko leżało idealnie :) A cena? Porażająca! 240 zł. Za takie pieniądze, to ja chyba sobie nie kupię dobrego damskiego płaszcza :D 
Dodam jeszcze tylko, że dopytanie się R. czy płaszcz mu się podoba graniczyło z cudem :) Na pytanie "Podoba Ci się?" kiwał głowa na tak. "Ale mówisz, że tak, aby stąd wyjść?" - dopytywałam. "Tak" odparł R. :D Ale zaraz po wyjściu dostałam dużego buziaka oraz szczere wypowiedzenie się na temat płaszcza. "Kochanie, podoba Ci się prezent?". "Bardzo Skarbie" usłyszałam w odpowiedzi :)

Płaszcz zakupiony dla R.

Tak oto, w dużym skrócie, wyglądało kupowanie prezentu urodzinowego dla Mojego Skarba :) a powyżej jak owy płaszcz wygląda :) 

PS - myślałam, że to kobiety są ciężkie przy dokonywaniu decyzji zakupowych ;)

Kisses :*

               Lilly
      

2 komentarze:

  1. Mnie nie trzeba przekonywać. Wiem jak ciężko idzie robienie zakupów męskiej części naszej populacji ;) ale mimo to historyjka jest piękna i dowcipna jak i sama Lilly di Vine :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję, dziękuję :) a co do zakupów - w prawdzie niedługo już święta, ale póki co mam na dłuższy czas dosyć chodzenia na zakupy z R. :D

    OdpowiedzUsuń